Ten wpis muszę rozpocząć od ukłonu Tachirei (z dalekowschodniej etykiety Dojo) w stronę Dominiki W. i Marcina F., którzy przekonywali mnie, że „3” En2aka to dobra płyta. Teraz zgadzam się z nimi w pełni, choć początkowo po przesłuchaniu fragmentu w sieci, twierdziłem zgoła inaczej.
Od początku. Płyta dotarła do mnie z dwoma innymi wydawnictwami od U Know Me; w paczce był jeszcze winyl Teilete i Sobury. Jej odsłuch zostawiłem na koniec, ponieważ przesłuchany pobieżnie w sieci fragment „6 by 9 s” nie przypadł mi do gustu. Nie jestem fanem hip-hopu i nie znam się na nim zupełnie, kiedy więc usłyszałem obcojęzyczny rap w wykonaniu Jimmy Jamsa pomyślałem, że ta płyta nie jest dla mnie. I bardzo się pomyliłem.
Album jest bardzo ładnie wydany. Biały winyl w prostej ale gustownej tekturce, którą subtelnie ozdobił Otecki. Swoją drogą, gdyby nie nazwy i tytuły na okładkach, zamieniłbym płyty En2aka i Sobury opakowaniami; Grafika z „3” bardziej pasuje mi do delikatniejszej muzyki autorstwa Sobury, zaś obrazek z płyty „Organic Lo-Fi” idealnie skleja się z muzycznymi eksperymentami En2aka.
Muzyka jest gęsta i bardzo poukładana. Większość dźwięków jest maksymalnie dopasowana do swojego miejsca w czasie. Wyobraźcie sobie zabawę w skakanie po małych płytach chodnikowych, tak aby nie wchodzić na linie między nimi. Wrocławski producent trafia dźwiękami w środkowe punkty płytek, nie ma mowy o jakichkolwiek przesunięciach (jak np. u Teilete, który dla odmiany lubi chodzić po liniach). Muzyczny pedantyzm En2aka, który właściwy jest dla muzyki programowanej na maszynach perkusyjnych i sekwencerach, jest w przypadku tej płyty atutem. Brzmienia klasycznych samplerów połączone z soczystymi syntezatorami (głównie monofonicznymi) i przestrojonymi samplami wokalnymi, tworzą dopracowaną z pietyzmem całość. Jeśli lubisz muzykę od takich producentów jak Salva czy Harmonic 313 – bierz „3” En2aka w ciemno.